piątek, 25 października 2013

Copan Ruinas - przezylismy druga wizyte w San Pedro Sula

Wczoraj wieczorem okazalo sie, ze nasz kolega Juan Carlos nie ma biezacej wody w lazience i trzeba bylo wziac "prysznic" metoda wiaderko - czerpaczek. Zmeczeni zasnelismy szybko.
Pobudka ok.6, regionalne sniadanko z regionalna kawa i wyjazd do San Pedro Sula w... bagazniku :). Nasz kolega nie mial miejsca w aucie, bo zabieral jakies 4 dziewczyny do miasta do pracy.

W radiu na zmiane pop, salsa, reaggeton i bachata. Jestem w raju :).

Na ulicach chaos, amerykanskie auta i kupa smieci na poboczu. Tutejsza kultura nie przewiduje nie tylko segregowania odpadow, ale nawet wyrzucania smieci do koszy (ktorych chyba nie ma).

Zostalismy zawiezieni na dworzec i kolejne wyzwanie. Uzbrojeni w 100% czujnosci wyplacilismy pieniadze z bankomatu i kupilismy bilety do La Entrada. Autobus bezposredni do Copan Ruinas mial byc dopiero za 2h, wiec zdecydowalismy sie na przejazd z przesiadka.

Po drodze super krajobrazy, gory i pagorki i smieci na poboczu. Wszedzie! Usnalem i obudzilem sie w La Entrada, gdzie mielismy sie przesiasc w inny srodek transportu. Wybieglismy z autobusu i zlapal nas jakis pan naganiacz i zaprowadzil do busika. Kontynuujac podroz w 15 osobowym busiku zmiescilo sie w szczycie do 26 osob ;).

W Copan Ruinas szybko dojechalismy TukTukiem (prawie jak w Tajlandii) do jakiegos hosteliku. Pozniej zwiedzanie muzeum rzezb Majow w kamieniu, kolacja i szykujemy sie do wyjscia "na miasto". Okolica przyjemna, spokojna i malomiasteczkowa.

Jutro zwiedzamy wlasciwa czesc ruin Majow!

2 komentarze:

  1. prosimy o dokumentację fotograficzną

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no, Piotrek Ty całkiem fajnie piszesz. ;) Ale przydałyby się zdjęcia. Tylko błagam, nie idź w ślady mojego kolegi (fotografował tylko żarcie i jakiś kawał betonu w górach), wierzę że tam są jakieś ciekawsze obiekty, krajobrazy, itp.. ;)

    OdpowiedzUsuń