Bedzie krotko. Po dluuugim dniu, glownie w samolocie i spedzonym na czytaniu przewodnikow, chwili strachu czy oby taksowka z lotniska nas gdzies nie porwie, udalo sie dotrzec do naszego "znajomego" z CouchSurfingu. Jestesmy cali i bezpieczi w El Progreso. Jutro z rana kolega zawozi nas na dworzec autobusowy w San Pedro Sula i jedziemy do Copan Ruinas.
Jak się czyta ten nagłówek, to aż się chce dopowiedzieć: Hej!
OdpowiedzUsuń