niedziela, 10 listopada 2013

Jednodniowy pobyt w Santa Elena

W przeciagu jednego dnia w lasach chmurowych w Monteverde udalo nam sie o 15.00 w strugach deszczu odwiedzic plantacje kawy, polaczona z przetwornia kawy, kakao i cukru trzcinowego. Wlasnorecznie robilismy czekolade i cukierki, dowiedzielismy sie mnostwo informacji o kawie i kakao, probowalismy cukru prosto z trzciny i ogolnie bylo duzo zabawy! :)

Prosto z fabryki kawy (rowniez w strugach deszczu) poszlismy na nocna wedrowke z przewodnikiem po dzungli, celem odnalezienia dzikiej zwierzyny. Uzbrojeni w kurtki przeciwdeszczowe i latarki udalismy sie na poszukiwania wglab ciemnego lasu. Na poczatku nic nie zapowiadalo ze bedzie tak ekscytujaco. Widzielismy jakiegos swierszcza i ogromne patyczaki, ale potem przyszla pora na tarantule, tukana, jadowitego weza, ktory wlasnie polowal, leniwca, ktory jadl listki i oposa.

Przemoczeni do suchej nitki wrocilismy do hostelu, rozwiesilismy we wszystkich mozliwych miejscach ociekajace ubrania i poszlismy spac. Rano wciaz mokre ubrania spakowalismy do workow a nastepnie do plecakow i o 6 rano autobusem odjechalismy w cieplejsze miejsce, gdzie znow zdychamy z goraca. Jestesmy znow nad Pacyfikiem w miasteczku Jaco, zaliczylismy kapiel w morzu i piwo w basenie (na bogato! :P) i zaraz udajemy sie na drinka, myslac dokad jechac jutro - zostac nad Pacyfikiem, czy uderzac na Karaiby?!?

Kostaryka niestety jest odczuwalna na portfelach.... Taka niemila odmiana po tanim Hondurasie i Nikaragui.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz