wtorek, 12 listopada 2013

Pacyfik - ciag dalszy - Quepos

Po dlugim zastanawianiu sie i rozwazaniu za i przeciw - zostajemy na wybrzezu Pacyfiku. Tak wiec z Jaco wyruszylismy w strone Quepos, gdzie po 2h oczekiwania na kolejny autobus do Dominical zjedlismy obiad i... ostatecznie wzielismy taxi (40km!), bo bylo mase ludzi w kolejce do autobusu. Za nieoficjalne taxi zaplacilismy troche wiecej, ale dostalismy sie tam duzo szybciej. W sumie bylo nas 5 osob i kierowca :).

Dominical - male miasteczko, a w sumie bardziej wioska bez drog asfaltowych. Wzielismy jakis pokoik 50m od morza za 15$. Bardzo spokojne miejsce. W sumie dla mnie za spokojne. Podobno za 1-2tyg. zaczyna sie sezon i przybedzie cala masa ludzi. Plaza stanie sie ladna, bary pelne, mnostwo surferow, etc. Teraz na plazy kupe smieci, galezi, kamieni, a w barach/restauracjach pare osob doslownie.

Wczoraj wieczorem praktycznie nie bylo co robic ani gdzie wyjsc. Wypilismy wiec piwko w barze-restauracji tuz obok naszego zakwaterowania, zjedlismy nachos z guakamole i tyle.

Dzis rano natomiast postanowilem wziac instruktora i pouczyc sie surfingu. Miala byc godzina, ale w sumie chyba z 2h wyszlo, za ta sama cene. Chlopaki sie przykladali wiec nawet cos zalapalem.

Potem obiad, zebralismy nasze rzeczy i.. z powodu deszczu wezielismy taxi zeby podjechac z bagazami na przystanek autobusowy, ale szybko dowiedzielismy sie, ze autobus odjechal 45min. wczesniej niz widzielismy na rozkladzie. Ach ta Ameryka Centralna! Natomiast taksowkarz powiedzial, ze wlasnie jedzie do Quepos i moze nas zabrac za 20$. Juz zaczelismy wysiadac... ale powiedzial: "Dobra, 10$". No i pojechalismy. Taka sama kwota, za jaka dotarlismy wczesniej.

No wiec mamy wieczor, jestesmy w Quepos, obchod po miescie juz byl i male piwko w barze zrobione.

Jutro rano jedziemy do parku Manuel Antonio. Podobno ladnie jest ;).

2 komentarze: